Rzym 2009.

O. Wojciech Giertych, O.P.

 

 "Tajemnica Izraela"

1. Ostre słowa, jakie odnajdujemy w końcówce 2 Listu do Koryntian widocznie musiały poskutkować, ponieważ zdaje się, że Paweł nawiedził ponownie Korynt i nawet zebrał tam ofiary dla ubogich w Jerozolimie. Zaplanował on więc następnie podróż do Jerozolimy gdzie chciał przekazać zebrane pieniądze i potem wybierał się do Rzymu i dalej do Hiszpanii. Liczył on na to, że wspólnota rzymska poprze jego hiszpańską misję, nie tylko finansowo, ale będzie się za jej dalszy los czuła się odpowiedzialna a więc że Paweł pojedzie tam nie tyle z własnego zapału, ale że będzie do niej przez Rzym wysłany. Paweł chciał głosić Ewangelię aż na krańcach świata. Wcześniej wysłał on do Rzymu Pryskę i Akwilę, którzy prowadzili przedsiębiorstwo produkujące namioty, a raczej pewnie plandeki, z którymi Paweł był od lat związany. (Zamieszkali oni na Awentynie, gdzie teraz jest parafia pod wezwaniem św. Pryski.) Skoro byli oni rzymskimi Żydami mogli oni przygotować grunt pod przyjazd Pawła. List do Rzymian został wysłany jako list przygotowujący teren na przyjazd Pawła do stolicy imperium. Różni się on od pozostałych listów, które były pisane do kościołów osobiście znanych Pawłowi.

2. W Rzymie pierwszymi chrześcijanami byli miejscowi Żydzi. Skoro Paweł pisał do nich przebywając w Koryncie i szykując się do podróży do Jerozolimy, w Liście do Rzymian poruszył on tematykę, która mu właśnie leżała na sercu, a więc kwestię sensu zamysłu Bożego wobec faktu rodzącego się Kościoła oraz odrzucenia Chrystusa przed Żydów. Jak to zrozumieć? O co, chodzi Bogu w tym wszystkim? Podstawowym jednak przesłaniem tego listu, na kanwie, którego pojawiła się kwestia żydowska, to prawda, iż Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi, którzy są "pod panowaniem Grzechu" (Rz 3, 9). Ten Grzech omotał wszystkich, i to z dopuszczenia Bożego, bowiem "Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać miłosierdzie" (Rz 11, 32). Nowym sposobem ukazania tego miłosierdzia, jest Dobra Nowina o Chrystusie, którą Paweł głosił. "Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka" (Rz 1,16).

3. W centrum tej Ewangelii jest wybierające człowieka miłosierdzie Boże, natomiast ludzka wierność wobec wymagań moralnych a tym bardziej rytualnych wymagań Prawa jest sprawą drugorzędną wobec faktu Bożego umiłowania nas. Paweł był przede wszystkim głosicielem łaski Bożej. Dlatego bolało go odwrócenie porządku, gdy w miejsce przyjęcia Bożego daru, stawiało się ludzką wierność literze Prawa. Niektórzy rabini byli tak zafascynowani Prawem, które studiowali, że uważali wręcz, że nawet Bóg podporządkowuje się ich uczonym rozstrzygnięciom. Zamiast wpatrywać się w tajemnicę darmo danej łaski, Żydzi dyskutowali na temat szczegółów z Prawa. Prawo w takim ujęciu właściwie zastępowało wiarę i łaskę. Ono stawało się źródłem zbawienia, co stawiało pod znakiem zapytania wartość dzieła zbawczego Chrystusa. Tymczasem Paweł stwierdzał, że skoro jednak "kresem - czy też celem - Prawa jest Chrystus" (Rz 10, 4), to Prawo to zostało teraz zdetronizowane. Jego miejsce zajął sam Chrystus.

4. Pozostało jednak bolesne pytanie. Zarówno sam Paweł jak i wielu chrześcijan pochodzących z pogan zostali uwolnieni z Grzechu nie przez Prawo, a przez Chrystusa, który został im dany. Dlaczego jednak tak niewielu Żydów z tego skorzystało? Dlaczego ci, którzy byli przygotowani do przyjęcia Zbawiciela przez cały Stary Testament okazali się teraz tak oporni w przyjęciu Chrystusa, i wszędzie się sprzeciwiali Ewangelii? To pytanie Pawła niepokoiło i jemu poświęcił on centralną część Listu do Rzymian. Refleksja Pawła świadczy o jego głębokiej znajomości Starego Testamentu, o głębi i odwadze jego teologicznych poszukiwań, oraz o jego osobistym zaangażowaniu w tym dramacie. U podłoża jego rozwinięcia tego zagadnienia pozostawało niezachwiane przekonanie o dobroci Boga, i o nieodwołalnym wymiarze Jego miłości, nawet wtedy, gdy Izrael Zbawiciela odrzuca, oraz wdzięczność za otrzymany dar. Wychodząc od tej wdzięczności za niezasłużony dar spoglądał Paweł na wybranie Izraela i w jego świetle próbował on wnikać w przyszłość, w tajemne plany Boga wobec Izraela, które być może spełnią się dopiero u końca czasów.

5. "Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból." (Rz 9, 1) Rodakami Pawła są "Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice" (Rz 9, 4). W centrum życia Izraela, oraz również każdego chrześcijanina jest wybranie Boże, które "nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale do Boga, który ukazuje miłosierdzie" (Rz 9, 16). Tymczasem Izrael związał błędnie swoje zbawienie nie z darem Bożym, ale ze swoją własną wiernością, z której się pysznił. "Cóż więc powiemy? To, że poganie nie zabiegając o usprawiedliwienie, osiągnęli usprawiedliwienie, mianowicie usprawiedliwienie z wiary, a Izrael, który zabiegał o Prawo usprawiedliwiające, do celu Prawa, [jakim jest Chrystus] nie doszedł. Dlaczego? Ponieważ zabiegał o usprawiedliwienie nie z wiary, lecz - jakby to było możliwe - z uczynków" (Rz 9, 30-31).

6. Czy to oznacza, że Bóg odrzucił Żydów, że przestali oni teraz być narodem wybranym? Paweł takiego wniosku z niewierności żydowskiej nie wyprowadził. Przez wieki jednak chrześcijanie tak sądzili. Skorygował to ostatnio Jan Paweł II, który w swych licznych wypowiedziach, w sposób nowatorski w stosunku do tego, co zazwyczaj głosiło się w Kościele, podkreślił, że wybraństwo Izraela trwa nadal. Jest to oczywiście bardziej wypowiedź o Bogu, niż wypowiedź o Izraelu przeszłym czy współczesnym, w jego wymiarze społecznym czy politycznym. To szczególna miłość Boga wobec Izraela trwa nadal, nawet, wtedy, gdy członkowie narodu wybranego Chrystusa nie przyjmują. Jaki jest sens tej nieprzerwanej Bożej miłości, i jak się ona wyraża? Nie naszą sprawą jest Bogu to dyktować. To sprawa Boga. Ale możemy w zachwycie przyglądać się wraz z Pawłem ogromowi Bożego miłosierdzia, i możemy starać się wyciągnąć z niego ważne dla nas, teologiczne konsekwencje. Paweł wyraźnie napisał: "Nie odrzucił Bóg swego ludu, który wybrał przed wiekami" (Rz 11, 2). "I w obecnym czasie ostała się tylko Reszta wybrana przez łaskę" (Rz 11, 5).

7. Gdy Żydzi odrzucili Ewangelię, została ona głoszona poganom, którzy na tym skorzystali, ale Paweł trwał w nadziei, że odkrycie w końcu Chrystusa przez Żydów będzie wielkim zwycięstwem Boga. "Jeżeli zaś ich upadek przyniósł bogactwo światu, a ich pomniejszenie - wzbogacenie poganom, to o ileż więcej przyniesie ich zebranie w całości" (Rz 11, 12). Przestrzegał natomiast Paweł chrześcijan pochodzenie pogańskiego, aby oni teraz nie wynosili się w pysze ponad Żydami. "Jeżeli zaś niektóre gałęzie zostały odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś dziczką oliwną, i razem z innymi gałęziami z tym samym korzeniem złączony na równi z nimi czerpałeś soki oliwne, to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli się wynosisz, pamiętaj, że nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie" (Rz 11,17-8). "Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni" (Rz 11, 20).

8. Przyszłość Izraela jest tajemnicą, jak i tajemnicą religijną jest to, że Izrael trwa przez wieki, choć tak wiele ludów ze starożytności, jak Asyryjczycy czy Babilończycy znikli bez śladu. Pełen ufności, co do przyszłości, która jest w rękach Boga Paweł stwierdził: "Nie chcę jednak, bracia, pozostawiać was w nieświadomości co do tej tajemnicy — byście o sobie nie mieli zbyt wysokiego mniemania - że zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie do Kościoła pełnia pogan. I tak cały Izrael będzie zbawiony" (Rz 11, 25). Bowiem, są oni "ze względu na przodków - przedmiotem miłości. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne" (Rz 11, 28-29).

9. Klamrą spinającą całe nauczanie Pawła o Izraelu, jak zresztą będącą u podłoża wielu wątków jego nauczania, jest przekonanie o darmowości daru Bożego, na który nie zasługujemy, a który otrzymujemy z czystej dobroci Bożej. Doświadczenie Grzechu dotyczy wszystkich. Bowiem "Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać miłosierdzie" (Rz 11, 32). A więc to stwierdzenie winno wyzwalać w nas radość, czystą wdzięczność, zachwyt. Tak też kończy Paweł swój wywód: "O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi" (Rz 11, 33). W tej postawie wdzięczności, zachwytu, a nie pychy, trzeba nam trwać.

10. Przenosząc się teraz w naszą sytuację, z faktu, iż "dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne" (Rz; 11, 28-29) możemy wydobyć światła tłumaczące nasze powołanie. Ale najpierw zauważmy, iż wybraństwo Izraela wprowadziło ten naród w wielką samotność. Na długo przed przyjściem Chrystusa, świadomość wyboru Izraela rodziła niechęć narodów pogańskich. Poganie stawiali pytanie o tajemnicę tego ludu, którego Bóg jest niewidzialny, którego oblicza nie wolno było ani malować ani rzeźbić i którego imienia nawet nie wolno było wypowiadać. A po przyjściu Chrystusa trwanie Izraela wśród czy raczej obok chrześcijan rodziło u chrześcijan poczucie konkurencji czy rywalizacji. Jeśli Izrael jest nadal narodem wybranym, to, z jakiej racji ma on ten przywilej? Czy nie przeszedł on teraz na chrześcijan, którzy bardziej zasługują na miłość Bożą, ponieważ uznają Chrystusa, którego Żydzi odrzucili? Dlaczego Żydzi zostali wybrani, a nie my? [1] Odpowiadając na to pytanie św. Tomasz z Akwinu stwierdza, że wybranie Izraela nie jest zasłużone cnotą czy tego narodu, który przecież nieraz grzechem obrażał Boga, czy też cnotą ich praojca Abrahama, ale jest darmowym wybraniem i powołaniem dokonanym przez samego Boga. I na pytanie dalsze, dlaczego Bóg dokonał takiego a nie innego wyboru, trzeba odpowiedzieć przywołanymi przez św. Tomasza słowami św. Augustyna: "Nie chciej osądzać, jeśli nie chcesz zbłądzić!" [2] Wobec miłości Bożej, wobec Bożego upodobania najlepiej zamilknąć.

11. W wybraniu człowieka przez Boga jest tajemnica Boża, wobec której trzeba stanąć jedynie w milczącej wdzięczności. Podobnie jak z każdym obdarowaniem łaską Bożą, wybraństwo Izraela trzeba potraktować jako niezasłużony dar, dany przez Boga z tajemniczej i hojnej dobroci Bożej. Odrzucenie Starego Testamentu przez herezję marcjonizmu, oznaczało nie tylko odcięcie się od korzeni chrześcijaństwa. Oznaczało ono pyszne wyniesienie się ponad brud grzechu ludzkiego w nadziei, że można stworzyć religijność idealną, kryształową, nie dotkniętą niegodną ludzką historią. Nie na poziomie idealistycznej fikcji jednak toczy się spotkanie człowieka z Bogiem, ale właśnie wewnątrz ludzkiej historii, w której jest bałwochwalstwo, niewierność, grzech i zagubienie. Broniąc wolnego wyboru Boga, czy to w wyborze narodu wybranego, czy w wyborze każdego indywidualnego człowieka, którego Bóg obdarza łaską, Kościół broni prawdy o nieprzerwanym, bardzo konkretnym miłosierdziu Boga, który nie rezygnuje z miłości wobec grzesznego człowieka. Antyjudaizm, wyrastający z zazdrości wobec Bożych wyborów jest próbą dyktowania Bogu jak ma być, jest ucieczką przed ufnym dziecięcym obcowaniem z Bogiem oraz jest zaślepieniem wobec tej prawdy, która właśnie może otworzyć serca w podziwie oraz wdzięczności wobec ogromu Bożej miłości. Dzieje Izraela, i jego zmaganie się ze sobą oraz z miłością Bożą, która ten naród ściga, są obrazem drogi duchowej każdego człowieka, o którym Bóg nie zapomina. Kto zatem odrzuca wybranie Izraela przez Boga, odrzuca hojność Bożą i odmawia Bogu prawa do obdarzania ludzi według swoich zamiarów, ponad wszelką ludzką miarą sprawiedliwości czy zasługi. Tajemnica miłości Bożej wobec Izraela jest więc w centrum tajemnicy chrześcijaństwa, ponieważ mówi ona nam, nie tyle o jednej społeczności etnicznej wśród wielu, ale o nieprzerwanej miłości Boga. [3]

12. Kwestionowanie wybraństwa Izraela wyrasta z pysznej zazdrości, z przekonania, że jeśli Żydzi są umiłowani przez Boga, to znaczy, że my nie-Żydzi nie jesteśmy wystarczająco umiłowani, że jeśli oni są obdarowani, to my z konieczności jesteśmy zepchnięci na poziom niższej kategorii, jak gdyby zapasy Bożej miłości mogły się wyczerpać. W takim myśleniu tkwi ukryta pycha, niedopuszczająca, że Bóg może postępować w sposób tajemniczy, całkowicie przekraczający nasze ludzkie kalkulacje. Droga Kościoła oczyszczającego się dzisiaj z niechęci wobec Żydów jest drogą oczyszczenia z najgorszego i niekiedy całkowicie niezauważonego grzechu, jakim jest pycha duchowa. A jest to groźny grzech, ponieważ stawia zaporę dla łaski. Życie łaską wymaga dziecięcej ufności wobec Boga, bez zazdrości, bez wynoszenia się, bez uważania, że mamy jakieś szczególne prawa wobec Boga, że możemy coś Bogu dyktować. Życie łaską wymaga przezroczystości, która akceptuje Boży dar, dany hojnie według miary upodobania samego Boga.

13. Wybraństwo Izraela porównać możemy do innych powołań oraz łask, jakie Bóg daje. Tak jak, wbrew herezji marcjonizmu, uciekającej od zbrudzenia grzechem w świat idealnej religijności, Bóg obdarzył grzesznego Izraela swoją miłością, tak też Bóg dokonuje konkretnych wyborów dzisiaj, zawierając przymierze z ludźmi, którzy mogą nas zrażać swoją konkretnością, słabością, czy wręcz obrzydliwością. Powołanie zakonne czy kapłańskie jest odczytywane w Kościele jako wybór konkretnego człowieka, dokonany przez Boga, i ten Boży wybór trwa, nawet, wtedy, gdy ten konkretny człowiek okaże się niewierny, grzeszny czy wręcz podły. Podobnie, choć może rzadziej o tym się mówi, należy odczytywać powołanie małżeńskie. Gdy dwoje ochrzczonych zawrze ważne małżeństwo, jest ono sakramentem. Oznacza to, że w oczach Bożych ten konkretny mężczyzna jest na zawsze związany z tą konkretną kobietą i oboje są obdarowani Bożym wyborem i łaską Bożą, umożliwiającą im trwanie w miłości małżeńskiej i zmierzanie do świętości, nawet, jeżeli współmałżonek okaże się właśnie tym najbardziej bolesnym krzyżem, który jest konieczny w drodze do świętości. Podobnie też w Kościele, biskup Rzymu, następca św. Piotra jest obdarowany szczególną misją i charyzmatem w Kościele. Pamięta Kościół o głosie papieża Leona I, który w momencie, kiedy stolica imperium rzymskiego została przeniesiona z Rzymu do Konstantynopola, bronił pozycji biskupa Rzymu w Kościele, nie rangą miasta Rzymu, ale charyzmatem Bożym dawanym darmo przez Boga następcy św. Piotra. Przy każdym z tym wyborów Bożych, można by stawiać pytanie, dlaczego Bóg powołał do kapłaństwa czy życia zakonnego właśnie tego a nie innego człowieka, dlaczego Bóg tak pokierował życiem, że właśnie ten mężczyzna zawarł związek małżeński z tą kobietą, dlaczego właśnie ten biskup został biskupem Rzymu i papieżem, a przecież mogło być inaczej. Kto inny może by się bardziej nadawał na księdza, kto inny może byłby lepszym mężem, inny biskup może byłby lepszym papieżem, Nowy Jork czy Moskwa może bardziej powinny być stolicą biskupią papieża, ponieważ dzisiaj są one większymi, potężniejszymi i ciekawszymi miastami niż Rzym. A jednak, Bóg dokonuje w swej niezbadanej opatrzności wyborów, które zaskakują, które nie są ani nagrodą ani zasługą i ani karą, i które trzeba przyjąć w postawie dziecięcej ufności i wdzięczności, pomimo świadomości własnej grzeszności i własnych ograniczeń. Spoglądając zatem na wybory dokonane przez samego Boga wystrzegać się trzeba różnych wymiarów pychy. Z jednej strony jest to pycha tego, który został wybrany, i który traktuje swój wybór jako należność, którą Bóg musiał dać, skutkiem, czego wynosi się nad innymi, którzy nie zostali wybrani. Jest to grzech nie tylko Żydów, który z pogardą i obojętnością odnoszą się do gojów, ale również grzech księży, którzy uważają, iż skoro stanowią wybraną kastę w Kościele, należą im się honory i przywileje i którzy gardzą lub po prostu nie szanują ludzi świeckich w Kościele. W tej pysze jest niewłaściwy stosunek do Boga, brudzący czystość odniesienia do Boga. Inny rodzaj tej samej duchowej pychy jest pogarda wobec tych, którym zabrakło wierności wobec otrzymanej łaski. Najbardziej chyba rujnująca jest ta pogarda wobec samego siebie, gdy w wyobraźni i samoocenie, bardziej dominuje własny grzech, niż otrzymana łaska. Łaska Boża spotyka się z grzesznością ludzką, ale czasem człowiek nie potrafi przyznać się sam wobec siebie do swojej słabości, nie potrafi się "z niej chlubić, aby zamieszkała w nim moc Chrystusa" (2 Kor 12, 9), i w bólu spowodowanym własnym wyobrażeniem, jakim powinien być, ulega zatwardziałości serca, wypadając z wierności łasce. Po prostu wydaje mu się, że Bogu nie przystoi, aby inwestował On w człowieka tak grzesznego i ograniczonego, jakim jest on sam. Podobnie wobec innych ludzi, którzy okazali się niewierni trzeba mieć postawę ojca syna marnotrawnego, a nie postawę jego starszego brata. Wynoszenie się nad Żydami z powodu ich nierozpoznania Chrystusa czy też wynoszenie się nad kapłanem, który rzucił kapłaństwo, czy też nad osobą rozwiedzioną, która zerwała małżeńskie przymierze jest taką samą duchową pychą, która zaślepia na łaski wybraństwa trwające nadal choćby i przy poplątanym życiorysie, oraz która nie pozwala rozpoznać piękno i ogrom Bożego miłosierdzia.

14. Głos zatem Kościoła przypominający dzisiaj o wybraństwie Izraela, nie należy odczytywać jedynie jako znak pokuty czynionej przez Kościół za grzechy neopogańskiego Hitlera czy też pokuty za klimat niechęci wobec Żydów, który przez wieki trwał w Kościele, co sprzyjało aktom niesprawiedliwości wobec Żydów, ale przede wszystkim jako głos oczyszczający z pychy relację do Boga i do Jego tajemniczych dróg. Kto odrzuca wybranie Izraela przez Boga, odrzuca w końcu, wkraczanie Boga w konkretność dziejów ludzkości oraz dziejów jednostek. Pawłowa refleksja nad wybraństwem Izraela winna zatem prowokować większy podziw i wdzięczność wobec Boga, który różnych ludzi, w różny sposób powołuje i który oczekuje od nich wdzięcznej i czystej ufności.

 

  1. Zob. Marcel Jacques Dubois OP, Paradx.es et myst?re d’Israel, (Saint-Maur: Parole et Silence, 1996) s. 91.
  2. Ia-IIae, ą. 98, art. 4.
  3. Jean-Marie Lustiger, La Promesse, (Paris: Ecole Cathédrale, Parole et Silence, 2002), s. 127-128.