- Aktualności
- Internetowa ambona
- Vita mea
- Srebrny jubileusz kapłaństwa
- Publikacje
- Opera Góralska
- Rekolekcje Podhalańskie
- Wiktorówki
- "Ku pokrzepieniu serc"
- Galeria
- Kontakt
- Archiwum
"Jest nadzieja"
Tygodnik Podhalański
17.02.2011
”Jan Paweł II budował cywilizację miłości. Dziś najczęściej mamy do czynienia z cywilizacją śmierci. Ks. Władysław Zarębczan namawia nas w swojej najnowszej książce do cywilizacji empatii” – mówił podczas spotkania w „Jasnym Pałacu” Wojciech Mróz.
Piątkowe spotkanie w Zakopanem poświęcone było najnowszej, ósmej już książki ks. dra Władysława Zarębczana „Jest nadzieja”. Znajdują się w niej teksty pisane i wygłaszane przez duchownego przy różnych okazjach – kazania, rozważania, artykuły, które ukazywały się m.in. w Tygodniku Podhalańskim. ”Z ks. Władysławem spotykam się często. Podczas tych kontaktów zauważyłem charakterystyczne dla niego uczucie akceptacji drugiego człowieka. Wiarę w człowieka, w to, że zmierza w dobrym kierunku. I takie myślenie widoczne jest w jego książce” – przekonywał Wojciech Mróz podczas spotkania. ”To nie są wyabstrahowane rozważania na temat Boga, ale rozważanie umiejscowione w aktualności, w doświadczeniu człowieka” – mówił. ”Autor wie, że człowiek bywa grzeszny i święty. Przypomina, że Boga znajdujemy w życiu, a nie w ideałach. Ks. Władysław jest człowiekiem, który posiada umiejętność łączenia sfery sacrum i profanum”.
Ozdobą książki są fotografie dzieci przyjacół i znajomych ks. Zarębczana. Ich obecność w publikacji autor tłumaczy tak: ”Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że każde dziecko przybywa na świat z przesłaniem, że Pan Bóg nie zniechęcił się jeszcze ludźmi, że nadal w człowieka wierzy”.
Podczas spotkania w „Jasnym Pałacu” autor opowiadał także o kolejnej książce, nad którą pracuje. To druga część publikacji „Polacy w Watykanie”. Dotyczyć będzie Polaków, którzy pracowali w urzędach Stolicy Apostolskiej w latach 1939-1958. ”Przewertowałem Roczniki Papieskie. Odnalazłem 35 nazwisk Polaków, a każda z tych osób to inna, niesamowita historia” – mówił. ”W 1950 roku Pius XII mianował biskupem coadiutorem częstochowskim ks. Wojciecha Turowskiego. Kiedy ten przyleciał do Warszawy, nie mógł nawet wysiąść z samolotu. Założyli mu w samolocie kajdanki i został wysłany do Pragi, a stamtąd do Rzymu. Nigdy nie był konsekrowany na biskupa” – opowiadał.
Z Watykanem był wtedy związany także Ferdynand Pawlikowski, arcybiskup Grazu, który miał korzenie białodunajeckie. Ks. Zarębczan przypomniał, że pierwsi Polacy trafili na papieski dwór już w XIII wieku.
Tygodnik Podhalański