- Aktualności
- Internetowa ambona
- Vita mea
- Srebrny jubileusz kapłaństwa
- Publikacje
- Opera Góralska
- Rekolekcje Podhalańskie
- Wiktorówki
- "Ku pokrzepieniu serc"
- Galeria
- Kontakt
- Archiwum
„Panie, czymże ja jestem przed Twoim obliczem? Prochem i niczem”.
Tymi słowami nasz wielki poeta – Adam Mickiewicz – wyraził jedną z największych prawd o człowieku i jego losie na ziemi. Bez względu na stanowisko, godności, sprawowane urzędy i posiadane tytuły, każdy z nas w którymś momencie historii zbawienia stanie się właśnie prochem i połączy się z ziemią, z której został utworzony. Popielec jest szczególnym dniem roku liturgicznego. Rozpoczynamy dziś Wielki Post, który ma nas przygotować na największe święto chrześcijańskie - Święto Wielkiej Nocy. Życie uczy nas, że gdy chcemy dobrze i owocnie przeżyć jakieś wydarzenie, zawsze starannie musimy się na nie przygotować. I tak na przykład ci, którzy uczą się i studiują wiedzą, że do zdania egzaminu trzeba przygotowania. Jeśli chcemy rozwiązać konflikt, jaki zaistniał między nami a przyjaciółmi, to musimy wcześniej przygotować się do rozmowy; przemyśleć argumenty, wyważyć słowa, opanować wzburzenie… Dlatego też do tych najważniejszych świąt szykujemy się przez czterdzieści dni pokuty i umartwienia, naśladując w ten sposób Chrystusa, który przed rozpoczęciem swojej nauczycielskiej działalności przebywał 40 dni na pustyni, modląc się i poszcząc.
Liczba 40 dni ma swoją bogatą symbolikę. W Księdze Wyjścia znajdujemy opis czterdziestu lat wędrówki Narodu Wybranego przez pustynię. Tyle czasu potrzebował Bóg, aby wychować sobie nowe pokolenie, posłuszne Jego nakazom, przestrzegające Jego przykazań i pragnące żyć z Nim w przyjaźni. Przed dwoma tysiącami lat Chrystus szedł z ciężarem Krzyża na miejsce swojej śmierci, znużony i umęczony do kresu sił. Upadł wtedy kilka razy na ziemię. Dotykał swoim czołem prochu ziemi i na twarzy pokrytej potem i krwią pozostały ślady tego dotknięcia; moglibyśmy powiedzieć: pierwszy chrześcijański Popielec; znak prochu na czole i twarzy człowieka, który jako jedyny miał prawo nosić wysoko podniesioną głowę.
Dziś nasze głowy zostaną posypane popiołem, co oznacza, że uznajemy swoje winy, rozpoznajemy swoje grzechy i szczerze żałujemy za nie przed Bogiem. Popiół przecież nas brudzi, domaga się zatem fizycznego obmycia i budzi potrzebę duchowego oczyszczenia, rozpoczęcia nowego życia. Nie chodzi jednak o to, aby podnosić ręce ku niebu i lamentować nad swoja niedoskonałością, aby zadręczać się myślą, że jesteśmy niczym, że nie dorastamy do Bożego planu. Chodzi raczej o to, abyśmy przyznali się do naszej słabej kondycji i byli zdolni prosić Boga o przebaczenie – z wiarą, że największa jest Boża miłość, która nie odrzuca i nie poniża dzieła swoich rąk, jakim jest człowiek.
Kościół wypracował przez wieki środki pomocne do wewnętrznej przemiany człowieka. Są nimi: post, jałmużna i modlitwa.
– Post ma na celu opanowanie siebie, kontrolę nad swoimi pragnieniami i dążeniami. Dotyczy on w pierwszym rzędzie codziennego pokarmu, ale trzeba go także rozciągnąć na inne sfery naszego życia: alkohol, tytoń, język, telewizje... Post jest ćwiczeniem, które ma doprowadzić do tego, że człowiek będzie rzeczywiście panem siebie, rozporządzającym mądrze swoimi siłami. Nauczy się mówić pokusie „nie!”.
– Jałmużna otwiera nas na drugich, pomaga nam wyjść z ciasnego kręgu egoizmu, dostrzec innych i konkretnie im pomóc w ich potrzebach. Dzięki temu ćwiczeniu człowiek może zbliżyć się do drugich, stworzyć wspólnotę.
– Modlitwa z kolei kieruje naszą uwagę na Boga, wyczula nasz wewnętrzny słuch na Jego głos, pozwala się z Nim spotkać i zjednoczyć. Dzięki niej człowiek wchodzi w głęboką relację z Bogiem, on sam i jego świat poszerzają się do wymiarów nieskończonych, wszystko zostaje w nim oczyszczone i nasycone światłem, pięknem i łaską.
Trzy podstawowe relacje człowieka: do siebie, do drugich i do Boga, decydują o jego wartości i bogactwie. Post, modlitwa i jałmużna są pomocą, aby te relacje uzdrowić, uporządkować i umocnić. Nawrócenie ma objąć całego człowieka, wszystkie jego władze, wymiary i możliwości. Ma go przemienić tak, by stał się nowym stworzeniem, zdolnym do wszelkiego dobrego czynu. Ma go uodpornić na kuszenie przez szatana – bo zły duch do końca świata będzie próbował odciągać ludzi od Boga i Jego Królestwa. Ale tu możemy liczyć na pomoc naszego Stwórcy. On ograniczył władzę diabła nad ludźmi i pozwolił nam na skorzystanie z wielu możliwości przeciwstawienia się złemu.
Powiada św. Augustyn: „Diabeł wiele może, ale tylko u oziębłych i gnuśnych. Czart jest podobny do psa na uwięzi; może szczekać, ale nie ugryzie – chyba, że ktoś się zanadto do niego zbliży”.
Dlatego unikajmy zbyt bliskich z nim kontaktów, nie dawajmy mu możliwości wpływania na nas, nie poddawajmy się jego władzy, bo zawsze mamy dość sił i łaski Bożej, aby się przeciwstawić, jeżeli tylko chcemy. A jeżeli chcemy, to pokażmy to Chrystusowi, pokażmy sobie samym i pokażmy innym ludziom, że jest to dla nas sprawa ważna, że zależy nam na przyjaźni i bliskości z Bogiem i dlatego pilnie przestrzegamy Jego nauki, a za każde zaniedbanie w tej dziedzinie pragniemy odpokutować. Pokażmy to przez gorliwą i pobożną modlitwę, niech będzie jej więcej niż zwykle, a może u niektórych niech się ona dopiero zacznie. Znajdźmy teraz czas na Mszę św. w każdą niedzielę i święto, praktykujmy naszą obecność na nabożeństwach Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żali. Przez dobrze odprawioną Spowiedź Wielkanocną odnówmy swoją przyjaźń z Bogiem i podejmijmy postanowienia konieczne do wytrwania w stanie łaski uświęcającej.
Niech też dewizą naszej codzienności stanie się zasada stosowana przez starożytnych mędrców: „Nulla dies sine linea”, co znaczy: „żaden dzień bez kreski”, a kreską zaznaczali każdy dobry czyn, jakiego dokonali.
Aby to wszystko dobrze wykonać, spróbujmy się wyciszyć w okresie Wielkiego Postu, aby głos Boga został przez nas usłyszany i zrozumiany. Dajmy Bogu szansę dotarcia do nas z Jego wielorakimi darami, bo rezygnując z nich na co dzień z powodu nawału pracy, lenistwa, czy jakichś innych względów, podcinamy swoje własne korzenie, a wiadomo do czego takie zachowanie prowadzi.
Kończąc nasze rozważanie posłuchajmy ks. Jana Twardowskiego, który pisze:
„Od ciemnej grudki prochu; która smoli ręce, z namaszczeniem rzuconej w Popielcową Środę, cichutka radość wzbiera. O rzuć prochu więcej, na warkocz, na czuprynę, w książeczki, na brodę... Bo przecież od tej grudki – wiosna w drzwiach kościoła, (...) będzie więcej spowiedzi i dobrych uczynków,
wiele rzeczy skradzionych powróci w czas krótki, a wszystko się rozpocznie po prostu od Środy, i właśnie od popiołu... od smolącej grudki”.
* Dzielę się refleksją wielkopostną nadesłaną mi przez znajomą z Kanady.