Płonąć miłością i ogrzewać nią każdego napotkanego człowieka.

Przekaz ewangeliczny o zmartwychwstaniu Chrystusa na pierwszy rzut oka zaskakuje, i to bardzo. Śmiało możemy zapytać: dlaczego tak wielkie i głośne wydarzenie dokonuje się w zupełnej ciszy i dlaczego tak niewiele osób korzysta z łaski zbawienia dokonanego przez Chrystusowe zwycięstwo? Odpowiedź jest jedna. Taka jest logika Boża zapoczątkowana w Betlejem. Od żłobka, przez cierpienie na krzyżu, aż po pusty grób. Sposób postępowania Boga jest niezrozumiały dla logiki ludzkiej, ponieważ Bóg objawia się jako ”cichy i pokornego serca” (por. Mt 11,29). Stwórca wszechświata nie lubuje się w widowiskach, nie szuka publiczności, aby się pokazać. Bóg troszczy się o fakty i umieszcza je wewnątrz historii świata jako ziarno, które przyniesie owoc w swoim czasie. Pokora Boga, po ludzku mówiąc, sprawia nam wiele problemów. Bóg ma ogromny szacunek dla naszej wolności i pragnie wciągnąć nas w niezwykłe przedsięwzięcie  czynienia dobra. Rzeczywiście, kolejna charakterystyka zachowania Boga, według Pisma św., to właśnie Jego upodobanie do ukrywania się, ale w tym celu, aby angażować człowieka.

Ukrywanie się Boga jest bardzo niewygodne dla człowieka. Bóg wciąga nas, chce abyśmy dawali świadectwo, angażuje nas aż do krwi. Mówi o tym jasno dzisiejsza Ewangelia. Ukazując się jedenastu apostołom, Jezus stwierdza: ”Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego” (Łk 24, 46-48).

Wy jesteście świadkami! Na czym polega to świadectwo? Trzeba własnym życiem ukazywać tym, którzy nie wierzą, tajemnicę zamkniętą przed oczami ludzkimi. Taka jest nasza misja i to często stanowi dla nas źródło niepokoju. Nie czujemy się godnymi, nie czujemy się wystarczająco przygotowani, chcielibyśmy najpierw dobrze poznać, co znaczy być świadkiem Chrystusa Zmartwychwstałego.

Fridrich Nietsche, filozof , poruszający się nieraz na granicy bluźnierstwa, postawił kiedyś chrześcijanom niewygodne pytanie: ”Jeśli Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego wy jesteście tacy smutni? Wy nie macie oblicza ludzi zbawionych!” Ile w tych słowach prawdy! Dlaczego jesteśmy smutni, dlaczego nie mamy oblicza ludzi zbawionych? Jak zdobyć oblicze, a przede wszystkim jak posiąść ducha ludzi zbawionych? Odpowiedź podaje nam Ewangelia i jest ona zupełnie inna niż moglibyśmy się spodziewać.

Apostołowie Piotr i Jan mówią o nawróceniu z grzechów i o zmianie życia: ”Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone” (Por. Dz 3,19).  Powie ktoś: co to ma wspólnego ze zmartwychwstaniem Jezusa? Ale zastanówmy się przez chwilę. Czyż nie jest tak w życiu, że aby zasmakować nadziei, najpierw trzeba doznać rozpaczy? Żeby lepiej zrozumieć wartość zdrowia,  trzeba zachorować...? Podobnie jest też ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Żeby je zrozumieć trzeba wcześniej poczuć zapach śmierci. Rzeczywiście, tylko ten, kto doświadczył nędzy życia ludzkiego jest w stanie szukać Boga i odnaleźć Go. Tylko ten, kto na własnej skórze doświadczył marności życia, może przyjąć i docenić dar wiary, który zamieni się w nadzieję i zapali w duszy miłość i miłosierdzie.

Eva Lavallière, francuska aktorka teatralna, która usiłowała popełnić samobójstwo rzucając się do Sekwany, pozostawiła piękne świadectwo swego nawrócenia: ”Od szatana doszłam do Boga. Niewątpliwie, nawrócenie jest czymś niesamowicie trudnym w pierwszych miesiącach i w pierwszych latach. Nie przechodzi się tak łatwo z ciemności do światła. Ale kiedy nareszcie nadejdzie dzień zwycięstwa, dzień wygrania z samym sobą, ileż radości, szczęścia i błogości!"

Fiodor Dostojewski w słynnej powieści ”Bracia Karamazow” posuwa się do stwierdzenia, że ”niebo zaczyna się w momencie w którym ma się odwagę uznania własnego grzechu”. Tenże pisarz, w dialogu na temat sądu ostatecznego, wkłada w usta Chrystusa niezwykłe słowa: ”W królestwie Bożym ostatni będą pierwszymi, ponieważ żaden z nich nie czuł się godzien tego daru”.

Naszą prawdą jest pokora. W niej odnajdujemy Boga i Jego wielki dar, którym jest Chrystus Zmartwychwstały. Pokora jest naszym pierwszym zadaniem i naszym pierwszym świadectwem. Tylko pokora pozwala nam stawać się maluczkimi i nie przesłaniać Chrystusa naszą pychą. Pamiętamy nauczanie św. Jakuba: ”Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś łaskę daje” (Jk 4,6). W szkole pokory wpatrujmy się w wymowny przykład służebnicy Pańskiej, Maryi: ”Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię” (Łk 1,46-49).

Pokora tworzy braterstwo i sprawia, że zmieniamy się nie tylko my, ale również otoczenie w którym żyjemy. Pierwsi chrześcijanie zadziwiali świat swoją miłością, która pomagała im znaleźć i przylgnąć do Chrystusa Zmartwychwstałego. Tertulian, pisarz z II wieku, w sławnym dziele ”Apologetyk” opowiada ze wzruszeniem, że poganie patrząc na chrześcijan wykrzykiwali z podziwem: ”Patrzcie, jak oni się miłują”. Także my, chrześcijanie XXI wieku, powinniśmy wzbudzać podobną reakcję u ludzi niewierzących czy obojętnych religijnie. Patrząc na nasze postępowanie też powinni wołać: ”Patrzcie jak oni się miłują”. Ale czy tak jest w rzeczywistości?

Trzeba własnym życiem ukazywać jak wielkim i pięknym darem jest dobro, miłość, poświęcenie. ”Podeptajmy naszą pychę – radził św. Jan XXIII - a staniemy się ludźmi wolnymi, pogodnymi i braterskimi. Staniemy się nowymi stworzeniami, które żyją i świadczą o zmartwychwstaniu Chrystusa”. W przeciwnym razie, jak słusznie zauważył ks. Giuseppe De Luca, włoski intelektualista żyjący na przełomie XIX i XX wieku, ”przez chrzest powstajemy z martwych, ale przez pychę umieramy ponownie”. Niech Bog nas uchroni przed podobnym nieszczęściem!

”Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych – przypominał swoim uczniom św. Paweł -  szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi” (Kol 3, 1-4).

Jeśli Chrystus zmartwychwstał to nasze życie nabiera nowego sensu. Każdy dzień jest paschą-przejściem, ponieważ zbliża nas do Boga. Każdego dnia umiera w nas coś ze starego człowieka i każdego dnia stawiamy kolejny krok ku prawdziwemu życiu. Każdego dnia mamy czynić dobro, które jest wielkim krokiem ku Bogu. Nabierzmy takiego ducha! Czujmy się pielgrzymami w drodze do Boga, biednymi wędrowcami, którzy nic nie posiadają oprócz nadziei. A naszą nadzieję jest Chrystus Zmartwychwstały.

”Jeśli nie płoniesz miłością, wielu umrze z zimna” – przypomina François Mauriac, francuski pisarz katolicki, laureat literackiej nagrody Nobla.Trzeba nam płonąć miłością i ogrzewać nią każdego napotkanego człowieka. Warto się trudzić, aby nasze dobre uczynki rozgrzewały serce bliźnich za których cierpiał nasz Zbawiciel.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich odwiedzających moją stronę internetową i życzę aby w codziennym życiu stawali się świadkami Chrystusa Zmartwychwstałego.

ks.W.M.Zarebczan